To moje miejsce w sieci — osobisty dziennik refleksji o świecie widzianym z perspektywy wózkera i osoby z różnymi niepełnosprawnościami. Piszę o dostępności, uważności, edukacji i codziennych wyzwaniach — z perspektywy kogoś, kto od lat działa w organizacjach pozarządowych i w edukacji pozaformalnej. Z potrzeby dzielenia się wiedzą w sposób otwarty i dostępny dla wszystkich.
Nie unikam tematów trudnych ani zwyczajnych. Pojawiają się tu historie o codzienności z niepełnosprawnością, o tym, jak drobne rzeczy potrafią ułatwić lub utrudnić dzień, i jak często to, co naprawdę ważne, dzieje się między wierszami.
Bliskie są mi też otwarte, zdecentralizowane społeczności — takie jak Fediversum — które pokazują, że Internet wciąż może być przestrzenią spotkań, rozmowy i wzajemnej ciekawości, a nie tylko scrollowania w nieskończoność. W tym dopiero raczkuję, ucząc się i odkrywając na nowo, jak może wyglądać Internet z ludzką twarzą.
Na co dzień prowadzę szkolenia z zakresu dostępności — często we współpracy z moim projektem, a trochę też „dzieckiem” — Fundacją Edukacji Empatii Rozwoju (FEER). To właśnie tam łączę wiedzę, doświadczenie i działania na rzecz bardziej otwartego i dostępnego świata.
Jeśli lubisz spokojne tempo, refleksję i prawdziwe życie zamiast pośpiechu — jesteś we właściwym miejscu.
O mnie
Z wykształcenia jestem technikiem tyfloinformatykiem — choć do pracy w zawodzie trochę mi daleko, wiedzę z tego okresu nadal wykorzystuję w różnych informatycznych zakątkach mojej codzienności. Od ponad siedmiu lat działam w trzecim sektorze, najczęściej tam, gdzie edukacja spotyka się z dostępnością i empatią.
Jestem osobą słabowidzącą i aktywnym wózkersem. Na co dzień szkolę o dostępności. Prowadzę zajęcia dla urzędów, szpitali i szkół, a także dla dzieci i młodzieży, pokazując, że dostępność to nie przywilej, ale prawo i wspólna odpowiedzialność. Często poruszam też temat empatii oraz neuroróżnorodności, bo wierzę, że bez zrozumienia drugiego człowieka nie ma prawdziwego postępu.
Ogarniam też Fundację Edukacji Empatii Rozwoju (FEER), którą współtworzę i traktuję trochę jak swoje dziecko.
Po godzinach uczę się dalej — tym razem trochę wyżej niż w technikum. Swoją przyszłość wiążę być może z obsługą klienta… ale czas pokaże.
Prywatnie jestem miłośnikiem kolei — lubię ich klimat, rytm i to nieuchwytne poczucie podróży, choć maszynistą raczej nigdy nie zostanę.
Piszę o kolei i autobusach, o dostępności i wyzwaniach codziennych widzianych z perspektywy wózka. Dla mnie każda droga — pociągiem międzymiastowym czy autobusem miejskim — to lekcja samodzielności, uważności i tego „jak nie zwariować”.
To przestrzeń dla tych, którzy wierzą, że w ruchu można naprawdę się zmieniać, mimo barier i ograniczeń. Jeśli bliskie Ci są tematy dostępności, empatii, uważności i małych codziennych zwycięstw — zapraszam do lektury.
Może zobaczysz świat z trochę innej strony — tej, gdzie improwizacja staje się siłą, a każdy przejazd historią do opowiedzenia. To moje miejsce w sieci — trochę blog, trochę notatnik, trochę przestrzeń do rozmowy o życiu, dostępności i codzienności, która nie zawsze układa się prosto. Piszę, kiedy mam ochotę, odpowiadam, kiedy mam przestrzeń. Nie gonię tempa Internetu — lubię, gdy sprawy dojrzewają powoli, jak podróż dobrym składem.
Dawno nie pisałem… ogólnie blogowo. Kiedyś zdarzało mi się tworzyć teksty w ramach pracy w NGO — bardziej użytkowe, informacyjne, niż osobiste. Teraz wracam do pisania z innej strony: spokojniej, bez ciśnienia, z potrzeby poukładania myśli. Może to momentami brzmi jak bełkot, ale taki już urok próbowania na nowo — po swojemu.
Mój kawałek podłogi….
To miejsce jest moje — mój blog, mój kawałek Internetu, w którym wszystko działa trochę po mojemu. Nie mam redakcji, moderatorów ani działu PR.
Wszystko — od pomysłu po kropkę na końcu — robię sam. Bywa, że coś się posypie, czasem pojawi się literówka, a innym razem publikuję z pociągu, bo akurat tak wyszło. Tak już tu jest — bez napinki, za to z autentycznością.
Nie prowadzę współprac handlowych, nie wstawiam reklam i nie tworzą się tu żadne „we współpracy z”. Na takie propozycje mówię jasno: NIE To nie miejsce na sprzedaż — to miejsce na słowa, refleksje i zwykłe życie. Lubię rozmowy, ale bez walki o rację. Każdy może mieć swoje spojrzenie, byle z szacunkiem. Hejt, wyśmiewanie, „żarciki” z cudzych doświadczeń i trolle — odpadają. Nie wdaję się w przepychanki, po prostu kasuję i idę dalej. Nie oczekuj tu odpowiedzi w pięć minut ani codziennych aktualizacji. To blog, nie dworzec albo lotnisko. Czasem życie ma swoje tempo, a ja lubię dać mu się prowadzić.
Zasady? Proste:
- – bądź człowiekiem,
- – miej dystans,
- – nie spamuj,
- – jak coś Ci nie pasuje — możesz spokojnie pójść dalej.
Niektóre z tematów, o których piszę, mogą być wrażliwe albo trudne do zrozumienia dla kogoś, kto nie miał do czynienia z niepełnosprawnością. I to zupełnie normalne. Nie piszę po to, żeby wszyscy się ze mną zgadzali — tylko po to, żeby pokazać świat z innej strony. Nie trzeba wszystkiego rozumieć od razu. Wystarczy chcieć posłuchać, zapytać, spróbować. Tu rządzą: dostępność, empatia i ja — w tej właśnie kolejności.